“Spacerowanie jest znakomitym sposobem na opróżnienie umysłu. (…)
Po prostu spacerujesz, skupiasz uwagę na chodzeniu
– radość i przytomność pojawiają się w sposób naturalny.”
Thích Nhất Hạnh
Bogactwo lasów wokół Szczecina jest ogromne. Nie dziwi więc, że wciąż odkrywam nowe miejsca, idealne do niespiesznych przechadzek.
Zagłębiam się w las, gdzie witają mnie Wzgórza Bukowe.
Tuż przy drodze zawiązana na gałązce bukiew (orzeszek bukowy w okrywie) tworzy piękną kompozycję z delikatnym młodziutkim pączkiem liścia.
Pośród czystej świeżej zieleni wije się leśna ścieżka. Ciekawe, co jest za zakrętem…
Idę powoli, zatrzymując się co kilka kroków, by chwycić w obiektyw urok otaczającej mnie przyrody. Zatapiam się w dźwiękach natury, słucham świergotu ptaków, szumu drzew i szelestu liści.
Boczna przesieka wiedzie pod górę. W końcu to wzgórza…
Wspinam się z wolna ścieżką. Mech kusi, by chwilę przysiąść na miękkiej puszystej poduszce. Dziękuję za zaproszenie, ale może innym razem, mówię.
Idę dalej. Dróżka opada w dolinę, by za chwilę znów wznieść się ku górze.
Tak trafiam przed oblicze leśnego strażnika. Wiekowy Argos, bezlistny i zeschnięty, wciąż dzierży władzę wartownika krainy, do której podążam. W trzasku suchych gałązek słyszę skargę. Za chwilę poznaję przyczynę jego smutku…
Tuż przy drodze zasiada książęca para. Na skroniach księcia wciąż spoczywa kamienna korona, lecz księżna swą strąciła. Na znak żałoby po utraconych przyjaciołach i krewnych…
Książęce oczy widzą pustkę. Patrzą na pocięte pnie jeszcze niedawno żywych drzew. I smucą się.
Przystaję. Książęcy majestat onieśmiela. Mnie też jest smutno, gdy widzę cierpienie lasu.
Spostrzegam u kresu polany szczątki dumnego rycerza.
Niegdyś strzegący księstwa, upadł na duchu. Potężne drzewo złamał żal…
Żegnam leśną nekropolię, wzdychając nad losem ściętych drzew i ruszam przed siebie.
Dostrzegam ukrytą wśród pobratymców książęcą córkę. Jej szata strojna jest w geometryczne wzory. Przytulam się na chwilę do pnia. Słyszę szept drzewa. Cieszy się i dziękuje mi za czuły dotyk. Głaszczę gładką korę i uśmiecham się. Wrócę tu niedługo, obiecuję.
Kilka kroków dalej pochylam się nad maleńkim kwiatuszkiem. Słyszę jego cichutki głosik. Śpiewa, umilając drzewom czas, a ja przypominam sobie wiersz Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej:
“Serdecznym liściem ogrzane
Chcąc miłości aksamit wysłowić
Skromne fiołki
śpiewają wonności sopranem
W świecie kwiatów
Fiołek – to słowik.”
Podnoszę się z klęczek i widzę, jak słońce przenikając przez korony buków, złoci się delikatnie na zeschłych liściach ścielących się pod drzewami.
Czuję na sobie czyjś wzrok. Odwracam głowę. Oko Horusa, myślę i uśmiecham się w duchu. Drzewo patrzy na mnie rozbawione. Zrobię ci zdjęcie, mówię. Proszę bardzo, odpowiada i otwiera szeroko powiekę. Czy tak jest dobrze, pyta. Bardzo dobrze, odpowiadam. Ustawiam parametry. Trzask migawki. Dziękuję za pozowanie i do zobaczenia, żegnam się z leśnym jednookim Odynem i wracam na ścieżkę.
Podnoszę wzrok ku niebu. Promienie słońca przenikają wiotkie jeszcze listki. Podziwiam dłuższą chwilę ich jasnozieloną barwę.
Chwilę później zauważam dziurawy liść. Co ci się stało, pytam. Gałązka przeciąga się. Och, młode muszki dostały na urodziny nożyczki do wycinanek i zaczęły doskonalić swoje talenty, więc darowałam im jeden listek do ćwiczeń, tłumaczy cierpliwie.
Zaiste, godna podziwu leśna przyjaźń…
Na piasku spostrzegam maleńkiego żuczka. Przebiera łapkami w powietrzu. Odwracam go delikatnie. Owad mruga do mnie wesoło, dziękując za uratowanie życia. Odwiedź nasz las znowu, mówi cichutko, a ja solennie obiecuję, że wkrótce się spotkamy.
Katisha
Magiczna wyprawa! A foty bardzo żywe! 🙂
Dziękuję 🙂 Zieleń na raw-ach mimo ustawienia barw na neutralne i przestrzeni barw Adobe i tak jest mocno nasycona. Często “osłabiam” ją w cyfrowej ciemni 😉
Az mi się lepiej oddycha po tym spacerze. Dziękuję 🙂
Cieszę się. Będzie takich spacerów więcej 🙂
Chciałoby się pochodzić za Tobą po tych pięknych ścieżkach 🙂
Zapraszam do Szczecina 🙂 Będziemy spacerować wspólnie!