Odcinek 11
22 listopada 2019
Odkryłam niedawno na YouTubie film „Tandem” z 1966 roku.
Do oglądania i słuchania.
Niesamowity duet fortepianowy Marek i Wacek oraz znakomity Cezary Julski w kilku rolach. Lubię „Allegretto” z udziałem Alicji Boniuszko, a przy ostanim epizodzie, w którym Cezary Julski występuje w roli flecisty, zaśmiewam się do łez.
Tak i dzisiaj, gdy za oknem słońce powoli zmierza ku zachodowi, tkwię przy laptopie oglądając wspomniany epizod i przy dźwiękach „Labiryntu” lżej mi się robi na duszy.
Za to Jaśnie Pani niezadowolona.
Plącze się po kuchni, szuka czegoś w szafkach.
Czego szukasz, nie wytrzymuję.
Odwraca się. Na czole zmarszczka.
Ani czekolady, ani pierników, nic słodkiego nie ma w tym domu, wybucha.
Nie ma, bo zostały zjedzone, a następne będę piekła dopiero na święta, wyjaśniam.
To skandal, oświadcza, ja w takich warunkach nie mogę pracować…
Teraz ja wybucham śmiechem.
A od kiedy ty, jaśnie pani, pracujesz tak ciężko, pytam.
Czytasz, objadasz się piernikami i czekoladą, opijasz herbatami i kawami, a moje szkice leżą, bo ty wciąż nie masz nastroju, żeby się nad nimi pochylić, ciągnę zjadliwie.
Siada przy stole. Obrażona gapi się w okno i milczy. Wie, że mam rację.
Odwraca się znienacka.
Sama musisz zdecydować, co chcesz pisać, mówi, starannie ukrywając emocje.
W którym kierunku idziesz? Zen, makabreski, psychologia, wspomnienia, depresja? Wszystkiego naraz nie zrealizujesz, ciągnie.
Z komputera sączy się piosenka Ewy Bem: „Moje serce to jest muzyk, który zwiał z orkiestry, bo nie z każdym lubi grać.”
No właśnie.
I to jest taki muzyk improwizujący, jak moja dusza.
Piszę, kiedy przyjdzie mi ochota, bez planu i przymusu, nie mogąc się zdecydować na żaden konkretny kierunek.
A co mi radzisz, pytam.
Zamyśla się.
I milczy…
Katisha