Odcinek 18
24 października 2020
Bardzo wczesnym świtem pies zapragnął dziś wyjść, więc o 4.30 pożegnałam słodkie sny.
Usiadłam do medytacji, potem do przeglądu poczty i wiadomości w social mediach.
Spożyłam następnie doskonałe śniadanie z kawą podaną w filiżance.
Na dworze wciąż ciemno, więc zapalona w mojej Jack-o’-lantern świeczka rozjaśnia mroki budzącego się dopiero dnia.
Rozkładałam właśnie na stole notatnik i kolorowe pisaki, zamierzając pilnie przerobić kolejną lekcję kursu o obróbce fotografii, gdy nagle…
Dlaczego nie ma kawy, słyszę.
Dodam, że pytanie poprzedzone zostało potężnym afektowanym westchnieniem.
Szybko sięgam po leżące opodal słuchawki.
Założę i udam, że nic nie słyszałam, pomyślałam, ale nie zdążyłam, niestety…
Jaśnie Pani wkroczyła raźno do kuchni, powłócząc suknią. Usiadła przy stole, spojrzawszy na mnie z wyrzutem.
Zrób sobie tę kawę sama, mówię, dziwiąc się własnej odwadze, nie mam czasu, bo właśnie będę się uczyć.
Jak to, słyszę w głosie oburzenie, nie piszemy dziś?
Nie, nie piszemy, ucinam krótko i otwieram swój zeszyt „fotograficzny”.
Jednak z nauki nici, bo księżna udzielna miota się po kuchni, hałasuje, wzdycha. Siada w końcu z kubkiem parującej kawy naprzeciw mnie i łypie. Widzę, jak gapi się na podświetloną dynię. Stuka denerwująco paznokciami w stół.
Coś do tej kawy bym przegryzła, mówi, gdzie jest szarlotka?
Nie ma już, odpowiadam.
Wczoraj upiekłam pierniki. Stoją na blacie, ale w kącie, ukryte przed jej wzrokiem. Jeszcze ich nie zauważyła, bo w kuchni jest ciemno, a świeczka i maleńka lampka przy laptopie oświetlają niewielki obszar.
Ponieważ nie ma takiej siły, by zmusić ją do milczenia, mam dwa wyjścia.
Albo odpuścić naukę, albo ujawnić miseczkę z ciastkami.
Sama lubię pierniki, więc zamykam laptop i postanawiam pomalować sobie paznokcie.
Kurs nie ucieknie, myślę, pouczę się, gdy wypije kawę i pójdzie sobie.
Wczoraj wspominała coś o przymiarkach u krawcowej…
Sięgam więc po buteleczkę z lakierem.
Pierniki mrugają do mnie porozumiewawczo…
Katisha