“Czuję przemijanie, przemijanie…
Liści palczastych klonu
szelest, kiedy opadają z rzadka;
gałązeczki przerzedzone.
Droga wyraźna aż nadto…
Stało się: już się nie stanie!
Czuję przemijanie, przemijanie…”
Kazimiera Iłłakowiczówna
Listopad. Określany często najsmutniejszym miesiącem roku.
Święto zmarłych. Czas zadumy. Pamięć.
Retrospekcje. I przemijanie…
Depresyjna, mglista jesień nie napawająca optymizmem.
Siąpiący melancholijnie deszcz, snujące się opary mgieł okrywające duszę woalką nostalgii.
Refleksje. I przemijanie…
Pytania o sens życia. O istnienie mitycznej „drugiej strony”.
Rozważania filozoficzne trącące smutkiem.
Co nas czeka, kiedyś, gdzieś, gdzie…
Dokąd zmierzamy?
Rozterki. I przemijanie…
Nietrwałość, doczesność, wędrówka, gaśnięcie…
Przemijanie. Nieuchronność. Śmierć. Ostateczność.
„Panta rhei” rzecze filozof.
Wszystko się zmienia. Wszystko płynie. Wszystko przemija.
Dobro i zło.
Rozpacz i radość.
Ból i rozkosz.
Czyny i myśli.
Epoki i chwile.
Czas. Przemija i on.
Ewokacja…
Sonata „Księżycowa” sącząca się w tle wyzwala w pamięci błysk.
Kraków. Stara kamienica i duży salon. Parkiety na posadzkach.
Długi balkon.
Za wysokim murem zielona ściana drzew na terenie pobliskiego szpitala.
W rogu salonu czarny fortepian.
Pochylający się nad klawiaturą w skupieniu wuj Rościsław.
Nikt chyba nie używał pierwszego imienia „Jerzy”.
Wszyscy mówili „Sławek”.
Wielki erudyta, mądry, błyskotliwy człowiek.
Wysublimowane słownictwo.
Dżentelmen w każdym calu.
Redaktor PWN.
Wuj Sławek z nieodłącznym papierosem.
Wuj Sławek i brydżowe czwartki.
Wuj Sławek i długie palce pianisty muskające klawisze.
Płynąca muzyka. Sonata „Księżycowa”, preludia i walce Chopina.
Szczupła twarz w okularach i oczy przymknięte podczas gry.
Ekspresja!
Sonata w Jego wykonaniu została mi w pamięci. On już jej nie zagra.
Przemijanie…
Katisha
Jak zawsze – klimatycznie!
Dziękuję, staram się 🙂
Czy istnieje nicość czy ciąg dalszy nie zawsze chciany?
Czy nasi bliscy są tylko w nas czy gdzieś żyją dalej, a może już w innym ciele na Ziemi?
Listopad wyzwala pytania bez odpowiedzi i choć lubię takie pytania, tego miesiąca nie trawię.
Chcę, żeby minął jak najszybciej. Wtedy pociesza mnie myśl, że musi minąć, bo wszystko mija.
Niezależnie od wszystkiego, bliscy zawsze żyją w naszej pamięci. Dopóki wspomnienia są żywe, dopóty i bliscy są z nami. Wprawdzie już w wymiarze duchowym, ale są, niezależnie od tego, czy istnieją także jako inne wcielenia.
Czas płynie szybko, więc i listopad przeminie. Ja też czekam już na dłuższe dnie i jasne ciepłe wieczory.
Ściskam, Aniu!